czwartek, 26 maja 2011

Battlefield 3 VS Modern Warfare 3, czyli wojnę czas rozpocząć!



      Chciałbym dzisiaj poruszyć kontrowersyjny temat, który do końca roku przewinie się wiecej razy niż jest odcinków Mody na sukces. Chciałbym podzielić tekst na dwie części, dotyczące jakości produktu (spodziewanej) oraz ewentualnych wyników sprzedażowych. Battlefielda 3 widzieliśmy gameplaye, screeny przeróżne, natomiast co do MW 3 to widzieliśmy trailer, oraz także można przeczytać wrażenia z pokazu dema w Londynie, gdzie zostały pokazane dwie misje. Czy jest to wystarczająco do napisania sensownego tekstu ? Myślę, że tak, mamy wstępny obaz obu produkcji i pare ciekawych faktów możemy wywnioskować.

Grafika



       Troszke komicznie to wygląda, aczkolwiek w dużej racji oddaje to co zobaczymy. Battlefield 3 to Frostbite 2.0, MW 3 to poprostu znowu podrasowany silnik. Skad wiem? Wystarczy na zagranicznych portalach przeczytać relacje z pokazu. Nawet sam trailer w dużej mierze naświetla nam to co zobaczymy w listopadzie. Pewien pan z Treyarch na pytanie czy zobaczymy nowy silnik w CODzie odpowiedzial, że na to potrzeba czasu a oni go zwyczajnie nie mają. Natomiast EA stworzyło silnik, który będzie napędzać ich kolejne gry, oprócz Battlefielda 3 zobaczymy hulającego na nim Medal Of Honor oraz NFS: Run. Nie jest powiedziane, że inne gry też z niego nie skorzystają. Modern Warfare 3 nie będzie brzydkie, ale będzie bardzo podobne do poprzedniczek co powinno być wadą? Tutaj sami powinniśmy sobie odpowiedzieć. Widzieliśmy się walący budynek w MW3, widzieliśmy w B3, tutaj widać klasę silniku od EA. Tylko kolejne pytanie, Battlefield 3 wyśmieniecie wygląda na najlepszych maszynach, jak będzie na konsolach oraz słabszych PC? MW3 na każdym sprzęcie będzie wyglądać bardzo podobnie. Jednak grafika to nie to czym powinniśmy się kierować przy zakupie gry, jest to jeden z (ważniejszych) elementów mający nas przekonać do zakupu konkretnego tytułu. Więc co ma nas przekonać?

Dźwięk
Call Of Duty nigdy nie miało problemów z udźwiękowieniem, wszystko brzmiało przynajmniej w miarę wiarygodnie. Voice acting, czy konkretne bronie. Tak samo będzie w przypadku MW3, dlaczego nie będzie rewolucji ? Powód taki sam jak w przypadku nowego silnika graficznego. Natomiast EA kolejny raz pokazuje, że zależy im na tym aby Battlefield był królem FPS. Chłopaki ze szwedzkiego DICE udali się na poligon wojskowy, gdzie nagrywali odgłosy wszelakiej maści. Więc kupując Battlefielda powinniśmy się spodziewać odgłosów jakbyśmy faktycznie byli na wojnie. Akurat na dźwięk mało osób zwraca uwagę, chyba, że jest totalnie beznadziejny. Lecimy dalej w porównaniach!

Rogrywka

Jest to kluczowy element, ważniejszy niż grafika i dźwięk. Jest to gameplay i radość z niego czerpana. Tutaj odkrycia nie ma, COD dostarczy nam jeszcze bardziej efektownej rozgrywki niż poprzednie częśći. Fani efektownego strzelania będą wniebowzięci, jeszcze więcej efektownych skryptów. Owszem, Battlefield 3 także będzie je posiadał, tylko tutaj zapewne aż takiego przepychu nie będzie. Rozgrywka będzie bardziej realistyczna, natomiast COD to jazda na całego i do tego bez trzymanki. Tym co spodobały się kampanie z poprzednich części mogą już składać zamówienia. To będzie jeszcze bardziej efektowna rozgrywka ( to możliwe?) . Jak już mówiłem, Battlefield także będzie mieć swoje skrypty, będzie ich mniej i napewno pokażą potęge nowego Frostbita. Wkońcu dzięki niemu produkt wygląda jak wygląda. W przypadku aspektu rozgrywki musimy sobie odpowiedzieć czego oczekujemy, jazdy bez trzymanki czy bardziej realistycznego podejścia do tematu.

Multiplayer
     W przypadku Battlefielda w wersji na PC 64 osoby na ogromnych mapach. W przypadku konsolowej 24 osoby w odpowiednio zeskalowanych w porównaniu do wersji na komputery mapach. Jednak ciekawostka jest fakt, że samolotami będziemy mogli latać po takim samym terenie w obu wersjach. Dostaniemy sandboxowego multi, w którym możemy robić co chcemy. Chcemy to spędzamy noc w czołgu, chcemy to spędzamy dzień w krzakach ze snajperką. Call Of Duty: MW3 przynosi bardzo ważną zmianę, serwery dedykowane! Oczywiście jak narazie szczegółów nie znamy, ale zapewne będzie jak zwykle, nowe perki, nowe mapki po 12 osób na serwerze, rewolucji nie spodziewam się. Jak zwykle twórcy mówią, że zrobili coś "niesamowitego".

Przejdźmy do drugiej części batalii, czysto marketingowo sprzedażowej.  Jak obliczyć, która gra wygra to starcie? Czy brać pod uwagę recenzje, czy wyniki sprzedażowe? Jednak świat kręci się wokół pieniądza, więc raczej sprzedaż jest wyznacznikiem sukcesu. No i tutaj mamy kolosalną przewagę Call Of Duty, która co roku sprzedaje się lepiej. BC2 przekroczyło limit 5mln kopii, natomiast MW2 i BO zarobiło przeszło miliard dolarów.  Co to pokazuje? Mimo iż Bad Company 2 było ładniejsze, bardziej rozbudowane to sprzedażowo zostało zmiażdżone(?) przez kolejne części szlagierowej serii od Activision. Marka Call Of Duty jest najmocniejszą na rynku i nie bójmy się tego powiedzieć. EA mówi, że w tym roku chce pokonać CODa ale to jest tak jakby Grzegorz Napieralski mówił, że wygra wybory i samodzielnie uformuje rząd, owszem, szanse ma, jednak są one minimalne.

  W czym tkwi fenomen Call Of Duty? Rozgrywka jest przystępna dla każdego. Każdy może spróbować z powodzeniem swoich sił w singlowej kampanii. Multiplayer także jest mniej wymagający i nie wymaga poświęcenia tyle czasu co produkcja od EA. "Wymiatanie" w Battlefielda równa się wielogodzinnemu treningowi a na niego obecni gracze nie mają zbytnio wiele czasu. Natomiast w CODa wystarczy pare godzin i jestesmy już w stanie osiągnąć dobry wynik. Do tego dochodzi efektowność rozgrywki, krótko ale intensywnie, czyli wychodzenie na przeciw oczekiwaniom konsumenta. Mimo tego iż Battlefield technologicznie będzie dużo lepszy, to mimo wszystko większość będzie woleć przystępniejszego CODA z kilku powodów. Na zachodzie COD jest tak popularny jak u nas ostatnio moda kupowania w hipermarketach. Kupowanie Call Of Duty jest modne, zachęca do tego bardzo mocno kampania reklamowa w mass mediach. Battlefield także w tym roku ma mieć ogromną kampanie reklamową. Mimo wszystko uważam, że narazie to zwycięsko wyjdzie seria od Activision. Osobiście nie wiem, w który tytuł zainwestuje, oba kuszą, jednak bliżej mi do Battlefielda ze względu na przewagę godzin spędzonych w BC2 w stosunku do Modern Warfare.

sobota, 21 maja 2011

Online Pass...


Walka z piractem, walka z używkami to główne powody do zmarwień developerów gier video. Piotruś, szef studia Lionhead stwierdził, że rynek gier używanych na konsoli Microsoftu jest większym powodem do zmartwień niż piractwo na PC.

      Dlaczego tak jest ? Rynek Pc to w coraz większej mierze dystrybucja cyfrowa, gry są tańsze, klucze dostajemy od ręki, przeważnie od automatów po zaksięgowaniu wpłaty. Łącza internetowe w polskich domach są coraz lepsze, co za tym idzie pobranie 6-15GB nie stanowi większego problemu. Piraci byli są i napewno przez jakiś czas będą jeszcze, jednak coraz więcej osób kupuje gry, bądź gra w mmo z mikropłatnościami, więc rynek ten rozwija się. Wystarczy kupić Cd-Action np. i zobaczyć ile jest tam reklam gier MMO. Było głośno o upadku komputerów jako sprzętu do grania, jednak jak dla mnie zmienia się poprostu sposób grania, są w/w gry MMO, gry przegladarkowe, "gry" z portali społecznościowych, jednak jest to temat na inny dzień. Dziś zajmiemy się tzw "przepustkami sieciowymi".

  Online Pass to jeden ze sposobów na walkę z rynkiem wtórnym na konsolach.  Kupując z drugiej ręki np. Fife 11, Battlefielda najnowszego, czy chociażby nadchodzącego Dirta 3 nie uraczymy przyjemności gry po sieci. Multiplayer coraz częściej jest ważniejszy od trybu dla pojedynczego gracza więc producent jest świadom, że gracz będzie woleć kupić nówkę ze sklepu niż używkę i dopłacać 9,99$ za przepustkę. Dodatkowo do nowych kopii dodawane są jakieś pierdółki w postaci jakiegoś karabinu czy coś w tym stylu. Dodatkowo nowe kopie bardzo szybko tanieją więc jest to kolejny argument to zakupu nowego pudełka.

Jednak trzeba się zastanowić czy przez zabranie nam możliwości kupna używanej gry nie utrudnia się "legalnego życia" mniej zamożnego gracza?  Nie każdego stać na kupno Homefronta w Empiku, bądź innym sklepie. Owszem, gry to luksus i jak kogoś nie stać to nie powinien był wogóle kupować konsoli. Tylko skoro ktoś wydaje cięzko zaoszczędzone pieniądze na Battlefielda to musi kupić nówkę, która jest o 30% droższa średnio. Jednak developer z takiej używanej kopii nic nie ma, więc jakie jest rozwiązanie?

Powiem szczerze, na przykładzie gier FPS i podobnych. Battlefield 3 kupię zaraz po premierze. Dlaczego? Jest to najbardziej oczekiwany przeze mnie tytuł, w BC2 do tej pory biegam po dolinie Phu Bai( z DLC  Vietnam). Dodatkowo, odpalając grę będą czekać na mnie dedykowane serwery, dobre serwery. Nie będę miał problemów z hostami, którzy nagle muszą wyjść na zakupy. Całą noc będę mógł siedzieć w czołgu i wiecie co? Nikt mnie z niego nie wyrzuci. Online Pass jest dla mnie zrozumiały tylko właśnie w przypadku gier posiadających serwery dedykowane. Tutaj też należy się plusik dla  Activision, które nie wprowadziło w Codzie Online Passów.

Przecież nie tylko FPSy mają Online Passy? Owszem, kolejny przykład, Fifa 11. Tutaj w multi jest bardzo ależ to bardzo rozbudowane, statystyki wszelakie. W trybie Ultimate Team ( swoją drogą mój ulubiony) możemy z poziomu PC robić zakupy na rynku transferowym będąc np. w pracy czy na informatyce w szkole. Jestem olbrzymim fanem fify więc moge być nieobiektywny do końca, jednak tutaj dla mnie Online Pass nie stanowi problemu. Jednak są gry, w których użycie OP to nie kwota na utrzymanie serwerów dedykowanych, tylko zwykła walka z rynkiem wtórnym. Przykłady ? NFS, Mortal Kombat, Dirt 3 to tylko najnowsze przykłady. Jest ich o wiele więcej. Każdy kto chociaż trochę się interesuje branżą wie o co chodzi. Chociaż fan NFS czy Dirta i tak kupi nówkę dla sieci jak ja w przypadku Fify mimo iż nie ma serwerów dedykowanych.

Nie mam twórcom za złe umieszczenie OP w grach posiadających serwery dedykowane, których utrzymanie także kosztuje. Oczywiście ktowa 9,99$ to także temat do refleksji, jednak jeżeli wiem, że będę grać w konkretny tytuł przez wiele miesięcy po sieci, jestem  w stanie kupić nową kopię. Natomiast nie będę eksperymentować, przykład ? Homefront, nie kupiłem, bo nie wiedziałem czy mi się spodoba czy nie gra po sieci a recenzje to nie wszystko. Jednak jakby nie było OP to chętnie bym kupił uzywkę i sprawdził czy warto zainwestować w kolejne (czego jestem pewny) części.

Co byłoby rozwiązaniem? Darmowy tydzień w sieci dla graczy kupujących używaną kopię. Jak się spodoba to płacimy te 800msp/9,99$ i gramy, jak nie to odkładamy. Natomiast w łatwy sposób twórcy zmuszają nas do inwestowania w ciemno. Oczywiście są bety multiplayerowe, jednak nie w każdym przypadku. Jednak jakby taki gracz wciągnął się w multi to czy nie kupiłby kolejnego map packa bądź jakiś dodatków innych? Nie ma możliwości sprawdzenia multi to tytuł może odrzucić i zapomnieć o nim a tak to kto wie? Tydzień "darmowego" multi nie kosztowałby twórców przeciez praktycznie nic a dałby szansę na dodatkowy zarobek.

poniedziałek, 16 maja 2011

PSN w skrócie, co Sony straciło?


    
21 kwietnia pojawiły się pierwsze informacje branżowe o wyłączeniu PSN. Dobrze wszyscy wiemy jak długo to trwało. Wykradzione zostały dane milionów użytkowników, ogromna ilość kart kredytowych, hasła itp. Co to oznacza? Ogromny Fail Sony. PSN zostało już przywrócone, jednak jakie skutki ma to wszystko? Postaram się przestawić wszystko w punktach, oraz skomentować każdy punkt w kilku zdaniach:

·         Kupowanie przez karty kredytowe,

    Ile jest na świecie osób, które po tym całym incydencie ponownie podepną swoją kartę kredytową pod konto PSN. Myślę, że tak naprawdę to niewiele. Czułbym się zażenowany jakby ktoś kupił sobie np. roczny abonament w wowie moją kartą tylko dlatego, że Sony nie potrafiła zatroszczyć się o osoby, które jej zaufały. To tak jak ze związkiem, jak raz nas dziewczyna wykiwa i zechce wrócić nie każdy zechcę ją z powrotem. Co idzie za mniejszą ilością podłączonych kart? Spadnie  ilość sprzedawanych DLC, gier „małych”. Microsoft pozostawia zawsze możliwość zakupu za MSP, na PSN są owszem karty doładowujące konto, widziałem takie na allegro. Tylko jest dużo wygodniej podpiąć kartę i mieć wolny wybór kiedy i ile kupuję. Najgorzej może to zaszkodzić małym wydawcom, którzy preferują dystrybucję cyfrową. Dodatki nie będą tak kupowane jak przedtem, ludzie będą się bać. Jest to zrozumiałe. Tutaj też może się czkawką odbić Microsoftowi, dlaczego? Ludzie bojaźliwi mogą się obawiać o to, że to samo spotka Xbox Live i odepną swoje karty i nie kupią jakiejś gry/dodatku, na który mogliby się skusić, wiadomo, są karty z MSP, jednak odnosząc się do amerykanów są oni bardzo leniwi i nie każdemu zechce się bawić w zdrapki a jednak to oni najwięcej kupują za karty.

·         Utrata zaufania wśród konsumentów,

     Lojalność danej marce to chyba najważniejsza cecha, jednak występuje wśród ludzi coraz rzadziej.  Mojego kolegi ojciec ma bzika na punkcie produktów Philipsa, ma telewizor, monitor, czajnik elektryczny, żelazko i wiele więcej. Jak jest w przypadku konsol?
Tutaj kupując konkretną konsole decydujemy się na inną usługę sieciową, exclusivy, konkretnych znajomych z danej usługi itp. Ci co zaczynali na PSX a obecnie maja PS3 niekoniecznie mogą zakupić PS4, popatrzmy na to, że taka osoba będzie z zazdrością patrzeć na sąsiada grającego na X360, który spokojnie pyka w Cod:BO po sieci, bądź korzysta z dobrodziejstw w/w kart kredytowych. Jednak to nie tylko się tyczy konsol, Sony produkuje wiele więcej sprzętu typu telewizory, aparaty. Konsument, który interesuje się bieżącymi sprawami kupując telewizor może nie skorzystać oferty japońskiej korporacji tylko kupić np. Samsunga bądź Lg, ponieważ skoro Sony nie może uchować danych klientów to znaczy, ze coś z taka firma jest nie tak i może nie warto jej ufać?

·         Wymiana konsol, pre-orderów,

      Mogliśmy zauważyć  wiele wymian pre-orderów np. Brinka z PS3 na PC/X360.
Wymieniane były też same konsole. Głównie maniaków potyczek sieciowych w Call of Duty.
Jak widać uzależnieńców jest sporo, Microsoft tylko ręce zaciera, oni i tak mają umowę  z Activision na pierwszeństwo w DLC, to im tylko pomoże. Zawsze to kolejni "goldziarze", którzy co roku kupią Coda + Dlcki + inne gry. Nie ma co oszukiwać, MS mógł nieźle skorzystać na tym, szkoda, że nie dysponuje danymi, które pokazują ruch na Xbox Live oraz stosunek nowych członków gold w stosunku do innych miesięcy.

Podsumowując Sony mocno nadszarpnęło swój wizerunek, cała sprawa będzie ich sporo kosztować. 
Nie ma co się rozpisywać, bo wszystko dotyczy się reputacji korporacji.Mam nadzieję, że taka sytuacja się już nie powtórzy, jest to cios dla całej branży.

piątek, 13 maja 2011

Dragon Age II...


Mass Effect oraz Dragon Age to na chwile obecna dwie najbardziej rozpoznawalne marki  jednego z najlepszych obecnie studiów EA, Bioware. Nie ma sensu charakteryzować poszczególnych gier, gdyż 95% graczy zna je i wie o co w nich chodzi. Jedna toczy się w kosmosie a druga w fikcyjnej krainie. Mass Effect wyszedł na światło dzienne 20.11.2007, jego druga część 26.01.2010, natomiast Dragon Age: Origins 03.11.2009, natomiast Dragon Age 2 wyszedł 08.03.2011. Dlaczego sypie datami ? Otóż przydadzą mi się przy dalszym wyjaśnianiu.
Wróćmy pamięcią do pierwszych części owych gier. Mass Effect różnił się od Dragon Age, grając w obie gry, czuliśmy się jakbyśmy grali w zupełnie inne gry, możecie się dziwić, że tak piszę, jednak przekonacie się co do moich racji w dalszej części tekstu.  Gry miały swoje rozwiązania, które się sprawdzały. Dragon Age na PC był typowym RPG, natomiast Mass Effect pierwszy był strzelanina z elementami RPG. Dragon Age wyszedł  2 lata po premierze ME, pracownicy Bioware mieli masę czasu na przygotowanie rozwiązań, nadać grze charakterystycznych cech, wprowadzić bogate uniwersum, spore lokacje. Technicznie Mass Effect był ładniejszy i to w przypadku pierwowzoru jak i kontynuacji. W obie gry grałem na Xboxie360, jednak szczerze mówiąc bardziej do gusty przypadł mi Shepard, pewnie dlatego iż jestem fanem Luka Skywalkera jak i mistrza Yody.  Gry zebrały bardzo ładne recenzje, sprzedały się, więc doczekaliśmy się kontynuacji.

Koniec gierek wstępnych, przejdźmy do sedna sprawy. Popatrzmy na daty wydania drugiego Mass Effecta jak i drugiego Dragon Age. Jest to niecały rok różnicy, co za tym idzie? Twórcy nie mieli tyle czasu co w przypadku pierwszych części. Mass Effect 2 jest do tej pory dla mnie najlepszą grą jaka wyszła kiedykolwiek i jestem wielce rad iż mogłem w nią zagrać.  Zwiedziłem masę kosmosu,  uratowałem kawał wszechświata, ogółem ujmując było wyśmienicie. Ostatnio jednak ukończyłem Dragon Age II i moje zdanie o Bioware się odrobinę zmieniło. Dalsza część tekstu zawiera niewielkie spoilery fabuły, więc jeśli nie chcecie sobie psuć zbytnio zabawy nie polecam czytać.
Bioware w sposób bardzo sprytny ukryło wady Dragon Age II. Zacznijmy od lokacji, tych w Mass Effecie 2 było sporo i wszystkie były bardzo ładne i klimatyczne, natomiast w DAII jest ich mało i nie powalają wyglądem, nie bałbym się użyć stwierdzenia, że są wręcz brzydkie. Jedyna lokacja, która wygląda jako tako to główne i jedyne miasto w grze, Kirkwall. Miasto jest podzielone na kilka pseudo dzielnic. Mamy górne miasto, dole miasto, mrokowisko, katownie, twierdze wicehrabiego i to w zasadzie tyle „większych” lokacji w mieście. W gąszczu paskudnych i ubogich miejsc one wyglądają ciut lepiej od reszty. Jednak nadal są to wąskie korytarze, którymi jesteśmy prowadzeni za rączkę. Jednak w porównaniu do reszty są one dość szczegółowo odwzorowane. Natomiast gdy zagramy w Assassina, wiedźmina, to przekonamy się, że w 2007r robili ciekawsze, bardziej urozmaicone lokacje niż w grze typu AAA  w 2011.

Odnoszę wrażenie, że Bioware specjalnie całą fabułę opowiedziało w Kirkwall i jego okolicach.  W każdej lokacji robimy po kilka questów, z czym jest to związane? Otóż brakło czasu na zrobienie konkretnych lokacji do questów, mało tego biegamy po bliźniaczo podobnych poziomach, jedynie skrzynki bądź jakieś śmieci są poukładane lekko inaczej i inni przeciwnicy pojawiają się, ale w tych samych miejscach! Mam wrażenie, że graficy w Bioware dzielą się na dwie grupy, tych lepszych co majsterkują przy ME i tych gorszych dłubiących przy DA. Nie wiem dlaczego tak jest, ale to wszystko trochę przygnębiające, że taka firma jak Bioware nie traktuje na równi swoich tytułów.
 Fabuła jak już mówiłem toczy się w mieście Kirkwall, które ma swoje problemy. Problemy z Qunari, którzy stwarzają wiele problemów i co kończy się wojną praktycznie. Mamy konflikt magów z templariuszami i tylko od nas zależy jak to wszystko się skończy. Od naszych decyzji zależy jak się wszystko potoczy, czy zostaniemy zapamiętani jako bohater Kirkwall stającego w obronie magów, czy zabijemy wszystkich magów stając po stronie „prawych” templariuszy, którym przewodzi pani komtur. Jeżeli np. uratujemy pewną osobę, dostaniemy za jakiś czas list od niej, że dalej potrzebuje pomocy i mam ot kolejnego questa. Warto postępować według swojego sumienia, ponieważ nie ma tutaj praktycznie do końca jednoznacznej odpowiedzi, kto jest dobry a kto zły, więc  szkoda byłoby się zasmucić widząc na koniec, że nie postępowaliśmy jak powinniśmy. Dragon Age 2 to fabularnie bardzo dobrze poprowadzona opowieść. Mamy bohaterów z pierwszej części, np. Alistair, Anders. Spotykamy się ze skutkami decyzji, które były podjęte w pierwszej części (np. zamieniani wieśniacy w wielkołaków). Brakowało mi gier, w której zamiast ratować świat po raz kolejny, po prostu zyskujemy chwałę w mieście, przychylność ludzi z wyższych sfer, jest to coś nowego.  W końcu czujemy, że jako bohater się czegoś dorobiliśmy, nie tylko altruizm, miejmy raz coś dla siebie.Właśnie tutaj widać jak Bioware wadę zamieniło w zaletę, brak wielu lokacji zamienili w opowiedzenie fabuły w inny sposób  niż standardowo.  

Podobnie jak w ME 2 zrobione zostały relacje z towarzyszami. W Mass Effecie Shepardem chodziliśmy po Normandi rozmawiając z załogą, zawsze dostawaliśmy zadanie, którego wykonanie dawało lojalność wobec nas. Tutaj wszyscy bohaterowie są w poszczególnych dzielnicach Kirkwall, tylko tym razem zależnie od decyzji nasi towarzysze podróży mogą być do nas przyjacielsko  bądź wrogo nastawiony. Do tego nie mamy pojedynczego zadania jak w przypadku przygód Sheparda, tylko po kilka w każdym rozdziale. Tylko z taką różnicą, że w ME mamy główną linie fabularną, natomiast tutaj takowej nie widać. Niby mamy questy podzielone na główne, poboczne, towarzyszy, plotki, jednak daje się zauważyć, że teoretycznie poboczne, czy questy towarzyszy wnoszą więcej do historii niż te główne, które są główne tylko z nazwy.
Dragon Age 2 daje nam bardziej dynamiczna rozgrywkę niż poprzedniczka. Zależnie od wyboru poziomu trudności mamy albo cRPG albo coś w stylu drużynowego slashera. Odpalcie sobie DA II na najniższym poziomie trudności a się przekonacie. O dziwo DA2 jako slasher prezentuje się nieźle.  Szybka, dynamiczna rozgrywka połączona z bardzo ciekawą fabułą, czego chcieć więcej? Gry stają się bardziej przystępne więc i tutaj coś dla siebie znajdzie zarówno fan typowych RPG jak i gier akcji. Dla każdego coś dobrego. Podobnie jak w przypadku ME2 mamy tutaj mieszankę gatunków, gry akcji, rpg, slasher. Jedno trzeba przyznać jednak, gra wciąga i to nieźle.
Dlaczego poświęciłem tyle miejsca dla Dragon Age 2 pomijając refleksje nad Mass Effectem? Z prostego względu, dla mnie Mass Effect jest najlepszą grą z jaką miałem styczność i nie chciałbym tam żadnych zmian. Natomiast Dragon Age: origins, który miał swoje wady, jednak był dopracowany. Natomiast kontynuacja jest słabiutka technicznie, ma sporo wad, jednak widać, że grzebali przy niej fachowcy z Bioware i wszystko ładnie schowali zamieniając wady w zalety. Jednak martwi mnie trochę fakt, że firma, która kojarzyła mi się do tej pory z sumiennością oraz szczegółowym dopracowaniem gry wydała nieukończonego Dragon Age. Powody jak dla mnie są dwa, po premierze Mass Effecta 2 nie mieli wiele czasu na dopracowanie gry, drugi powód to Mass Effect III, który zbliża się wielkimi krokami i chcieli wszystkie siły przeprowadzić do produkcji jego. Sami twórcy powiedzieli, że Londyn, Nowy Jork były tworzone 6 miesięcy każdy i zapewne każda będzie ładniejsza niż wszystkie tereny Dragon Age’a. Stwierdziłbym wręcz, że premiera DA 2 przeszkadzała trochę Bioware, więc zdecydowali się wydać ją jak najszybciej aby zając się nie ukrywajmy, najważniejszym obecnie projektem firmy.

O jakość zakończenia przygód Sheparda jestem spokojny w 100%, Bioware jest zbyt dobrym studiem aby to sknocić. Nadal im ufam, Me 3 mam nadzieję kupić zaraz w dniu premiery i rozkoszować się nim przechodząc go na wszystkie sposoby.  Ciekawi mnie także rozwój gry mmo osadzonej w realiach gwiezdnych wojen. Na razie jednak nie chce pisać o tym, gdyż nie grałem a pisać na podstawie filmików to jak wróżenie w fusach. Może się udać, ale nie musi. Dragon Age 3 już zapewne pojawi się dopiero po premierze The Old Republic, Me 3, jak Bioware odetchnie trochę i na spokojnie będzie mogło stworzyć grę , która będzie równie dobra co seria Baldur’s Gate.

piątek, 6 maja 2011

Sprzedaż Mortal Kombat w Polsce

      W naszym rodzimym kraju sam empik sprzedał 6tys kopii na konsole. Jest to bardzo dobry wynik, gra nie wyszła na najpopularniejszy sprzęt w naszym kraju jakim jest PC. Co tu ukrywać, gra zbiera bardzo ładne recenzje, jest prawdziwym wskrzeszeniem kultowej bijatyki czegóż więcej chcieć? Warner Bros spadła manna z nieba jaką jest marka przejęta po Midway (wiadomo, odpłatnie). Jednak trzeba przyznać, ze bracia Warner zaczynają ingerować w growy rynek, kolejny Batman wychodzi z ich rękawa, teraz Mortal Kombat. Obie marki mają wielu fanów i napewno będą kontynuowane. Osobiście po cichu liczę na nowy film MK, ale nie taki kiczowaty jak te ostatnie, tylko taki porządny. Z efektownymi walkami oraz ciekawą fabułą, która pokazałaby bohaterów takich, których do tej pory nie oglądaliśmy w filmie. Ja już odkładam gotówkę na MK, jako dzieciak naparzałem na komputerze w IV część (wiem, że to nie pedagogiczne). Ahh cieszy mnie dobra sprzedaż tytułu, napewno pomoże ona rozwinąć skrzydła serii ponownie i przywróci ją na tron bijatyk i wyrzuci te wszystkie Tekkeny, Street Fightery i inne japońskie wygibasy, które okupują najwyższe miejsca sprzedażowe z bijatyk.
Mortal Kombat is reeeaallly come back !
 Fatality jakie Sub-Zero wykona na innych bijatykach :)

czwartek, 5 maja 2011

Nowy Assassin's Creed zapowiedziany !!


         
            Nareszcie! Stało się to oficjalnie! Mamy zapowiedź tegorocznego Assassin's Creed’a , który nosi podtytuł Revelations. Jest to zwieńczenie przygód Ezio Auditore. W grze udamy się do Konstantynopolu, gdzie będziemy mieć do czynienie z templariuszami. Assassin jest teraz robiony wyłącznie dla pieniędzy, gra ma być trylogią, Ubisoft nie chce wydać III oficjalne części, bo zdaje sobie sprawę, że przez kilka lat może pociągnąć przygody Desmonda. Mi to nie przeszkadza mi to, Assassin jest grą bardzo dobrą i sam mam ochotę na kolejne części. Oprócz przygody Desmonda, bardzo mocno została rozwinięta fabuła Ezia, Ubisoft powiedział, że zakończy ją w tej części. Spodziewaliśmy się bardziej Francji niż Konstantynopolu, aczkolwiek jest równie dobrze. Przejście z II do Brotherhooda było o tyle łatwiejsze, że twórcy mieli gotowy Rzym, tutaj muszą stworzyć wszystko od nowa. Prawdopodobnie nad grą pracowano już przed wydaniem ostatniej części, bo ciężko mi uwierzyć aby skończyli projektować miasto w rok od premiery. Dodatku tak szczegółowe jakim był Rzym. Ciekawe co stanie się z Lucy, czy naprawdę ją zabiliśmy? Jak zakończy się to wszystko? Co z  Klaudią, Leonardo? Masa pytań bez odpowiedzi. Pozostaje czekać na kolejne informacje a tymczasem wracam do Dragon Age II, którego recenzja pojawi się niedługo. Ps. Gra wciąga masakrycznie….