czwartek, 28 kwietnia 2011

Square Enix

                       Square Enix po wchłonięciu w swoje szeregi Eidosa stał się dużo ważniejszym wydawcą niż był do tej pory. Wraz z zakupem Eidosa przyszły marki takie jak; Hitman, Tomb Raider, Just Cause, Thief oraz Kane & Lynch. Są to typowe marki zachodnie co pokazuje, że Square Enix podobnie jak Capcom idzie ku zachodowi. Znane wszystkim marki dopracowane przez japończyków mogą zrobić fuforę na rynku. Znamy dokładność azjatyckich programistów, popatrzmy na Final Fantasy bądź inne np JRPG. Pokrótce chciałbym przedstawić najważniejsze obecnie marki wydawcy i pokrótce je scharakteryzować;
                              -Final Fantasy, seria miała 14 głównych wydań, zadebiutowała w 1987r, kolejne części ciągle się ukazują i prawdopodobnie będą się nadal ukazywać, co pokazuje jak dobrze się serii wiedzie. Dodatkowo mamy spin-offy i wiele więcej. FF XIII pokazało niedawno jak wielkim zainteresowaniem cieszy się jeszcze seria wśród Japończyków, chociaż nie tylko w kraju kwitnącej wiśni. Sony dużo skorzystało na premierze, sprzedali masę konsol przy okazji premiery gdy jeszcze PS3 było daleko za X360 pod względem sprzedaży. Seria jest typowo japońska, więc główny rynek zbytu jest w Japonii, jednak Europejczycy i amerykanie pokazali, że też im zależy na tej serii, co pokazują wyniki sprzedażowe na poszczególnych kontynentach. Trzeba dodać, że nie ma wielkiej różnicy między Japonią a resztą świata, jednak porównywując  Japonie do całej Europy bądź USA widzimy potęgę marki w azji.
 Artystycznie XIII część była bardzo ładna, podobał mi się desing, miejsca po których przyszło  nam biegać były prześliczne, miasta, śnieżne krainy, statki kosmiczne , to wszystko było prześliczne, niektóre sceny robiły piorunujące wrażenie.  Jednak monotonia rozgrywki zabijała skutecznie piękno gry. Ile godzin dziennie można oglądać długie przerywniki filmowe(chociaż śliczne), biegać od punktu A do B i po kolei walczyć z słabszymi przeciwnikami jak i z potężnymi bossami.Gra na x360 wyszła na 3 DVD, moją przygodę skończyłem przy 2DVD, grałem po 3h w tygodniu, większej dawki monotonni znieść nie mogłem. Skoro była taka zła to czemu grałem? Podobał mi się klimat, przerywniki filmowe, grafika, główni bohaterowie, jednak to nie wystarczyło aby przeciwstawić się ogromnej liniowości rozgrywki. Frustrujące były walki z bossami, po 20minutowej walce stworek potrafił walnąć combo kasujące 80% naszego HP, typowo japońskie. Owszem są masochiści, jednak ja do nich nie należę. Jak rynkowe trendy pokazują „japońszczyzna” ma się ku upadkowi, jednak właśnie takie serie jak FF pozostaną, mają zbyt dużo fanów żyjących i grających. Gra przekroczyła pułap 5mln kopii sprzedanych, co pokazuje czy jest sens produkowania kolejnych części.  Niedawno miejsce miała premiera FF XIV, czyli mmo w świecie final fantasy , jednak gra była tak zabugowana, że odniosła klęskę oraz zniesiono abonament na czas nieokreślony. Ciekawe czy na E3 dowiemy się czegoś o kolejnej części.

               -Deus Ex, zapomniana przez niektórych seria wraca do gry. Eidos Montreal zabrał się za przywrócenie chwały grze, która jest w pewnych kręgach kultowa. Gra akcji z elementami RPG, nie przypomina nam to trochę mass effecta 2 ? Mi bardzo, jednak jeżeli rozgrywka będzie na podobnym poziomie do tytułu Bioware to nie mamy się czego bać. Trailery, screeny pokazują ,że graficznie przynajmniej będzie świetnie, będzie ogrom akcji.  Szczególnie konsolowcy cenią sobie gry akcji a jak do tego dodamy możliwości rozwoju naszego bohatera to otrzymujemy ciekawe połączenie.  Coraz częściej gatunki gier się przenikają, to dobrze, zawsze zobaczymy coś nowego.  Obecnie ludzie nie mają zbyt wielu godzin na granie, dlatego oczekują intensywnej rozgrywki, która ich zadowoli i sprawi, że na drugi dzień zamiast oglądać telewizje, odpalą konsolke, bądź PC. Ostatnio przeczytałem, że jakieś seriale w USA upadły, ponieważ ludzie grają w gry na facebooku (Facepalm). Dziwią mnie tamtejsi naukowcy i ich odkrycia, może jednak jest coś w tym prawdy? Temat na inny raz. Deus Ex to seria trochę jak Duke Nuke, Mortal Kombat, popularne, aczkolwiek trochę zapomniane przez graczy. Przez owe lata wyrosło inne pokolenie, które prawdopodobnie nigdy nie miało stycznością z serią. Kolejna część jest planowana na sierpień, czyli okres ogórkowy. Uważam to za dobry wybór, zapomniana seria powinna wyjść w takim okresie aby nie konkurować z nowym Codem, Battlefieldem, Assasinem itd. Gdy będzie jedyna nowością na rynku ma dużo większą szanse sprzedać się lepiej i przypomnieć graczom o sobie. Dodatkowo kolejna część miałaby  dużo łatwiej niż ta. Wiadomo, syndrom „starej-nowej marki”. Nie będzie wtedy w mediach wielkiego szumu, na E3 pokażą co nie co i będą spokojnie kolejne trailery ukazywać , uruchomić machinę marketingową. Akurat media same zrobią reklamę sporą,  kiedy uznana marka jest wskrzeszana szum wokół niej robi się sam.
 
            - Kane &  Lynch, czyli moja ulubiona para bohaterów gier video. Są kapitalni, jeden bardziej popieprzony od drugiego. Szczególnie Lynch, który stał się schizofrenikiem po zamordowaniu własnej żony. Gra jest brutalna, szczególnie jedna scena gdy jesteśmy cięci tasakami(?) przez chinczyków i wrzuceni do kosza na śmieci. Wiadomo, Lynch, którym sterujemy w drugiej części wkur*** się i odwdzięczył się. Szkoda mi trochę, że seria nie sprzedaje się tak jak powinna. Oczywiście gra sama w sobie rewelacyjna i ma swoje wady, jest krótka nie do końca dopracowana. Jednak gra ma to co najważniejsze, potencjał, na porządną grę oraz film o którym się mówi od czasu do czasu, nawet Bruce Willis miał się wcielić w jednego z naszych bohaterów( Kane). Mam wrażenie, że akcjonariusze nie wiedzą co zrobić do końca z marką, grze brakuje szlifów, trochę dłuższego singla, co-opa lepszego itp. Gra ma wszystko a zarazem nie ma nic. Nic nie jest do końca dopracowane. Szkoda, serią powinno zająć się jakieś dobre studio, któro miałoby wystarczająco wiele czasu na doszlifowanie i wydanie na świat wkońcu porządny tytuł z Kanem i Lynchem. Czasami dobre gry robi się na słabych fundamentach, tutaj robi się średnią grę na kapitalnych fundamentach, nie rozumiem trochę polityki wydawcy.
          -Just Cause, czyli gry od szwedzkiego studia Avalanche.  Gra od studia, gdzie połowa osób to byli hackerzy.  Obie części gry to efektowne sandboxy, obie mają te same zalety jak i wady. Zalety to ogromny obszar do zwiedzenia, piękna grafika,  widowiskowość. Wady to niekoniecznie podobająca się mechanika rozgrywki oraz za mało znajdziek, możliwości wyszalenia się w świecie. Jest tego sporo, owszem, jednak jak na taki tytuł chciałoby się więcej i więcej szaleć, wariować itd. Rico Rodrigez, czyli główny bohater jest jakiś taki nijaki. Nie czułem żadnej więzi z nim jak to było w w/w Kane & Lynch, czy recenzowanym Bulletstormie. Grze brakuje także multiplayera , free-roam to tryb najodpowiedniejszy. W kilku typka wpadamy na jakąś bazę i ją demolujemy, jeden samolotem leci, jeden spadochronem, kolejny motorówką a jeszcze inny samochodem. To wszystko byłoby bardzo ekscetujące. Czekam na kolejną część, może coś się zmieni


       Square Enix pokazało, że zależy im na zachodnich graczach, zamiast pompować ogromne pieniądze w nowe marki woleli zakupić Eidosa. Nie poruszyłem tematu Hitmana, Tomb Raidera, Thiefa, ponieważ niedługo pojawią się nowe informacje na ich tematy i lepiej jak będzie wiadomo co nie co poświęcić im więcej czasu. Po E3 będziemy mieć masę informacji na temat nowych tytułów, DLC, itp. Na razie jest dobrze, będzie niedługo nowy Hitman, odmłodzona Lara Croft i Thief, będzie o czym pisać.

środa, 27 kwietnia 2011

poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Capcom, przemyślenia...

             Capcom to czołowy gracz z Japonii. Jego gry są dużo bardziej przystępne dla odbiorcy z zachodu.  Capcom jak każda duża firma ma swoje blockbustery. Motyw zombie to ich główny sposób na zarabianie pieniędzy. Poniżej chciałbym przedstawić najważniejsze tytuły i moją opinie o nich jako grach pojedynczych, oraz ogólnie jako o marce.  Tekst będzie dłuższy od pozostałych, ponieważ jest tutaj więcej rzeczy do opisania. Tak więc głęboki wdech i jedziemy;
 
-Resident Evil, spodziewaliście się czegoś innego na pierwszym miejscu? To najważniejsza seria dla wydawcy i według mnie pokazuje to bardzo wyraźnie. Tutaj oprócz gier, mamy doczynienia z filmami. Seria gier zadebiutowała w 1996r, natomiast pierwszy film wyszedł w 2002r. Zajmę się najpierw filmami. Oglądałem wszystkie więc odniosę się do każdej części. Pierwsza część opowiada jak wirus T wydostał się z podziemnego laboratorium. Film był ewidentnie robiony jako podstawka pod przyszłe części, bardzo dużo czasu poświęcone było korporacji Umbrella, która stoi za tym wszystkim. Kolejna część opowiadała o zainfekowanym miasteczku i jak nasza grupka bohaterów musi uciec z niego zanim zostanie spalone. Dodatkowo poznajemy głębiej członków korporacji, szczególnie pewnego pana na wózku, którego córeczka jest w szkole pełnej zombie. Pomijając streszczenie fabuły, film bardzo fajnie się oglądało. Jest to moja ulubiona część Residenta.  Trzymała w napięciu, była spora dawka zombie, ciekawi główni bohaterowie. Nie jest to kino wybitne, jednak dla przeciętnego odbiorcy jakim jestem ja, jest w sam raz. Kolejna część to ewidentna zmiana schematu. Teraz to zombie powinny się bać nas, nie my ich. Takie odniosłem wrażenie będąc na seansie. Podczas gdy przedtem zombie stwarzały jakiś większy problem teraz to Alice (Mila Jovovic) kasuje jednego za drugim, reszta załogi także nie daje sobie w kasze dmuchać.  Cały film rozgrywa się na pustyni Nevadzie, Las Vegas. Nie chce spoilować zbytnio, ale III część mimo swoich wad jest także bardzo przystępna, trochę straszy, trochę bawi (owszem, niektóre momenty są zabawne). Ostatnia część to Afterlife, wydana w 3D, które jest fajnie wpasowane w film.  Jednak ostatnia część zawodzi na całej linii, nie licząc w/w 3D. Fabuła jest śmieszna, niby jest uniwersum serii, jednak to wszystko jest jakieś takie mdłe. Film jest napakowany efektownymi strzelaninami, skokami, nie ma już strachu, że Zombie ugryzie bohatera a za parę godzin stanie się jednym z nich, nie ma pokazanych jego rozterek, nie mówi „uciekajcie beze mnie, ratujcie się”, wiem, że to głupie, ale tego też trzeba. Jest tylko akcja, akcja, akcja. Spodziewałem się czegoś innego.                                             Przejdźmy jednak do aspektu gier. Po udanej piątej części dowiadujemy się o dwóch nowych grach z uniwersum. Spin-offa  Raccoon City , oraz pełnoprawnej VI części.  Raccoon City ma być co-operacyjną strzelanką dla 4 graczy, naszym zadaniem będzie eksterminacja zombie(jakby inaczej?). Ciekawą zmianą jest, że będziemy sterować ludźmi z Umbrelli! Będziemy robić czystki po wirusie T w miasteczku. Sprytny pomysł na odskocznie od głównej fabuły,  gra ma wyjść w tym roku, zobaczymy co to będzie. Natomiast co do pełnoprawnej kontynuacji nie wiadomo nic oprócz tego, że będzie „renowacją” serii, na czym to ma polegać? Nie mam zielonego pojęcia, może na E3 się czegoś dowiemy. Podsumowując, seria zarabia pieniądze(spore) dla Capcomu więc kręcą filmy, „bajki”, robią kolejne gry, wszystko jak w klasycznym podręczniku o biznesie w XXI w. Po prostu dostarczają to na co jest popyt i to przeważnie w dobrej jakości. Kibicuje tej serii i czekam na kolejne wiadomości z nią związane.

 -Street Fighter, ile to już mieliśmy wydań street fightera IV? Wydają gdzie tylko mogą, gdzie się tylko da. Jednak popatrzmy na to z innej strony, kto nie chce zarobić kilkukrotnie na tym samym? W biznesie nie ma miejsca na rozczulanie się. Ambitne projekty to rzadkość, nikt nie będzie ryzykować. Oczywiście Sony, Rockstar robią gry ambitne i chwała im za to. Akurat w Street Fightera nie grałem więc ciężko wypowiedzieć mi się na temat jej klasy. Jednak wyniki sprzedażowe pokazały, że ludzie to kupują, znaczy, że źle nie jest. Recenzje także były przychylne. Jako jedna z nielicznych bijatyk wyszła także na PC. Teraz pojawi się Street Fighter na 3DS, oprócz aspektu sprzedażowego poszerzają znajomość marki. Tekken, Mortal Kombat, Dragon Ball, Naruto, Soul Calibur to główna konkurencja, dlatego trzeba dać do zrozumienia graczom, że ich marka jest bardziej rozpoznawalna, jest na większej ilości platform. Chcą sprawić, że wy ją także zechcecie, na tym polega marketing, na wytwarzaniu potrzeb konsumentów. „Capcom releasing Street Fighter 5 in 2012”, możliwe, że na E3 zobaczymy kolejną część street fightera, która ma być „big step” w rozwoju marki. Dodatkowo w 2012r powinniśmy zobaczyć Street Fighter X Tekken, czyli bohaterowie dwóch gier w jednej. Zapowiada się bomba sprzedażowa, ogólnie taki pomysł jest bardzo dobry, tylko czy za pomysłem pójdzie równie dobre wykonanie? Capcom wydaje przeważnie dobre gry, ma doświadczenie w bijatykach, więc 2012r może być obfity dla fanów japońskich bijatyk.
 
-Lost Planet, czyli taktyczna strzelanina z mechami i ogromnymi bossami. Do tej pory mieliśmy dwie części tej gry. Nad pierwszą częścią pracowali ojcowie Devil May Cry oraz Onimusha, czyli panowie z wyższej półki. Nasz główny bohater został uratowany przez śnieżnych piratów i pomaga im w walce m.in. z ogromnymi stworami zamieszkującymi planetę. To tak pokrótce o fabule, natomiast rozgrywka była typowo japońska. Zapis gry mieliśmy dopiero po ukończeniu danego rozdziału a walki z bossami były wymagające, chociaż wiadomo o co chodzi w nich, unikanie ataków --- strzelanie w pomarańczowy punkt na pancerzu---unikanie ataków. Schemat prosty, wykonanie niekoniecznie, dlatego było frustrujące jak przez 30-40min przebijaliśmy się przez zastępy wrogów aby spotkać się z bossem a potem tego bossa nie mogliśmy dać mu rady?  Nie każdy jest maniakiem, który może katować dany poziom dziesiątki razy, niestety to była dla mnie główna wada gry. Druga część to kontynuacja wydarzeń z jedynki fabularnie. Mechanika rozgrywki pozostała niezmienna.  Zmienił się klimat planety, nie ma skutej lodem miast, jest za to klimat bardziej zróżnicowany. To na plus, tak samo jak co-op we 4 osoby. Jednak zapis rozgrywki nie zmienił się. Wyczytałem w jakimś wywiadzie, że Capcom oczekiwał 6-7mln sprzedanych kopii gry, im bliżej do premiery tym bardziej obniżał ten pułap. Całość  błędu związanego z ową grą i nie tylko prezentuje http://tgs.gamespot.com/story/6276630/japanese-game-makers-five-years-behind-inafune?tag=top_stories%3Btitle%3B2      Materiał jest w języku angielskim, ale bardzo łatwo zrozumiały jest. Pokrótce chodzi, że Lost Planet 2 był zbyt japoński, że japońskie gry są pod pewnymi względami 5 lat z tyłu.  Uważam, że jest w tym wiele prawdy, Japończycy muszą zmienić podejście do robienia gier, są zbyt zacofane pod względem mechaniki.  "While Capcom has had success in the West in recent years with hits like Resident Evil 5, Super Street Fighter IV, and Dead Rising, Inafune said the publisher was "barely keeping up" with the changing industry. Lost Planet 2 in particular was a step back for the company”. To zdanie oddaję wszystko co powinno powiedzieć. 
  - Devil May Cry, ta seria podobnie jak Resident Evil przechodzi restart. Ma być bardziej przystępna dla gracza z zachodu. Owszem, Dante był typowo japońskim typem bohatera, jednak mi się bardzo podobał. Szczególnie czwarta część, klimatyczne przerywniki filmowe, ciekawi bossowie, całość zgrabnie przedstawiona. Capcom zapowiedział restart serii i co z tego wynika ? Emo chłopak? Toż to skandal! Owszem, seria ma nie powtórzyć błędu w/w LP2 i być bardziej nastawiona na zachodniego odbiorcę. Główny bohater także nazywa się Dante, sceneria się zmieniła, teraz wygląda to na miasto XXI wieku.  Po ukazaniu się trailera http://www.youtube.com/watch?v=BSsY6j4vovs&feature=player_embedded#at=104   rozpoczęła się burza z piorunami. Niektórzy są wściekli na zmianę image głównego bohatera. Ja także zaliczam się do nich. Jestem zniesmaczony tym faktem, że straciliśmy Dantego z klasą na rzecz tego „chłystka”. Rozumiem zmianę scenerii, akurat to mi się podoba, tylko dlaczego zmiana głównego bohatera? Gameplay będzie bardzo podobny do czwartej części, tego jestem pewny, trailer to potwierdza. Ciężko coś więcej powiedzieć jak na razie na temat DMC nowego na podstawie jednego traileru. Poczekajmy do E3, na pewno temat będzie poruszony jeszcze nie raz na blogu.
  
-Dead Rising, czyli chłosta z umarlakami na całego. Tutaj także widzimy zmianę, pierwsza część była dużo bardziej japońska niż druga. Capcom wyszedł lepiej na tym w przypadku DR. Oprócz dwóch dużych gier mieliśmy pare mniejszych w dystrybucji elektronicznej, które cieszyły się sporą popularnością. Zombie to bardzo modny temat ostatnio w mass mediach. Dead Rising jako seria cechuje się pewnymi charakterystycznymi cechami. Kombinacje w strojach, broniach, eksterminacji zombii są niesamowite i jest ich niesamowicie dużo.  Sprzedaż Case zero, która wyszła w dystrybucji elektronicznej przekroczyła 500 tys kopii, robi wrażenie? Druga część gry sprzedała się w ponad 2 mln nakładzie, pierwsza część też zakręciła się koło tej liczby. Capcom wie jak robić pieniądze na trupach i robi to doskonale. Trzecia część jest pewna, czyżby znowu pozostało czekać na E3? Bardzo mnie ciekawi co nam pokaże Capcom na E3 a co zostawi na TGS. Byle do czerwca.
 
Oczywiście to nie jedyne marki tej firmy, są jeszcze :seria MotoGp, Marvel VS capcom, Bionic Commando, Mega Man. Jednak opisałem tylko te główne, jakby chciał pisać o wszystkim dokładnie to brakłoby miejsca i zapytajcie siebie? Chcielibyście czytać 10 stron o samym Capcomie i jego biznes-planie? Capcom jako firma coraz bardziej otwiera się na zachodnich graczy. Raz robi to lepiej raz gorzej, jednak stara się przyciągnąć do siebie jak największą liczbę graczy. Delikatnie badają rynek z nowymi markami, nie zawsze to wychodzi, ale jak trafi się na żyłę złota to bite są rekordy sprzedaży rekompensujące poprzednie porażki. Jest ogromna moda na zombie i Capcom zarabia na tym, jednak jak wkońcu skończy się ten hype? Wtedy pewnie ich zyski spadną znacznie. Jednak na razie nic nie zapowada końca  zombiemanii, więc akcjonariusze mogą spać spokojnie i patrzeć jak rosną zera na koncie. Capcom jest bardzo stabilny finansowo i nic nie zapowiada aby się to zmieniło.