Namco Bandai to japoński developer gier video. Od lat serwują nam japońszczyznę w każdej postaci. Przeważnie są to tytuły na licencji mangi, jednak sporadycznie trafiają się odmienne tytuły. Pokrótce chciałbym scharakteryzować główne tytuły wydawcy i przedstawić stosunek do europejskiego konsumenta, w końcu obchodzi nas to najbardziej;
- Tekken, wisienka w portfolio Japończyków. Pierwsza część powstała w 1994r i była rewolucyjna jak na tamte czasy. Kolejne części były różne, miały wzloty i upadki, jednak seria trzymała pewien poziom, każda część wznosiła coś nowego. Jednak ostatnia część już nie była aż tak dobra, szczególnie graficznie było średnio, zganiali to na "starego" xboxa 360, jednak inne tytuły pokazują, że xbox nie jest taki stary jak go niektórzy malują. Grałem z kolegami parę dni w Tekkena, jednak nie poruszył mnie tak jak kiedyś. Dodatkowo seria doczekała się adaptacji filmowej, jednak jest ona na takim samym poziomie jak gra, średniak, chociaż film jak dla mnie ciut lepszy niż gra, oczywiście, fani serii mogą być wściekli za takie wyreżyserowanie, jednak mi się podobało.
- Dragon Ball, któż nie znałby Cella, Goku, Vegety? Serial anime doczekał się w Polsce wielu fanów. Pamiętam jak na RTL-7 bodajże leciały odcinki to podwórko automatycznie robiło się puste, każdy śledził losy smoczych kul i innych perypetii głównych bohaterów. Japońszczyzna nie jest u nas zbyt popularna, jednak Dragon Ball jak mało jaka seria doczekała się rzeszy oddanych fanów. Powstał także film, jednak wole o nim zapomnieć jak najszybciej, był tragiczny. Żałuje pieniędzy wydanych na bilet a ja naprawdę nie jestem jakimś wielkim krytykiem filmowym. Natomiast przejdźmy do gier, klasyczne bijatyki. Kiedyś pewien pan z Namco Bandai mnie rozśmieszył swoją wypowiedzią na temat kolejnej części, "Kolejny Dragon Ball będzie wyjątkowy, będą zmienne warunki pogodowe", jednak na pytanie reportera "Czy będzie to miało wpływ na rozgrywkę?", wiecie co odpowiedział? "Nie". Jak dobrze widzimy kolejne części nie są wyjątkowe, ot takie 7/10, dla fanów must have, dla reszty to różnie. Jednak sympatyków Goku jest wielu, więc i gry się sprzedają.
-Naruto, czyli jedziemy po bandzie z żółtowłosym kolegą. Seria ta staje się coraz popularniejsza i w kraju kwitnącej wiśni, jak i w nadwiślańskim narodzie. Przedstawię grę z dwóch płaszczyzn, fana Naruto oraz osoby nieznającej klimatów, chcącej po prostu dobrze się zabawić. Niestety, mamy tutaj dwie odmienne oceny. Moj brat jest fanem serialu anime, jak dorwał się którejś części na Xboxie 360 to nie mogłem go zgonić. Potrafił siedzieć i grać, grać, grać. Skoro on tyle grał to znaczy, że gra powinna być fajna? Postanowiłem to sprawdzić i szybciej wyłączyłem grę niż włączyłem. Jednak później grałem z bratem 1 VS 1 tradycyjne walki, sterowanie opiera się na wciskaniu tylko x/y, w przypadku Xboxa360. Pograłem chwilę i już do gry nie wróciłem. Jest ona wyłącznie dla fanów.
Są to 3 obecnie główne serie wydawcy. Oczywiście nie można zapominać o Magnacarcie, Ace Combat, Afro Samurai, Splatterhouse, oraz Enslaved. Nie licząc Ace Combat oraz Enslaved wątpie w kontynuację jakiejkolwiek z tych serii. Okazały się one finansową klapą. Szczególnie żałuje Enslaved, który był bardzo dobrą grą, jednak posiada syndrom „świeżej marki”.
Wyniki finansowe koncernu pokazują iż nie jest najlepiej (szczegółowe wyniki: http://www.gry-online.pl/S013.asp?ID=51544). Jednak ja ma być lepiej jak wydawca nie serwuje niczego porządnego? Niedługo na rynku pozostaną jedynie wydawcy wydający gry AAA wysokiej klasy oraz twórcy gier niezależnych. Na średniaki oraz gry słabe nie ma popytu i nie będzie. Mamy wybór, wydać 50 dolarów na Battlefielda a wydać na Splatterhouse to sami zobaczycie wynik. Niestety Namco jest coraz gorszym wydawcą, coraz mniej dobrych gier wydają, strategia oparta na Dragon Ballu, Naruto i Tekkenie długo nie podziała. Posiadają oni coraz mniejszy kawałek rynku i coś czuje, że długo nie podniosą się, do tego trzeba lat pracy oraz co najważniejsze, dobrych gier, których Namco brakuje. Dla nich liczy się głównie Japonia, a tamtejszy rynek kurczy się. Pozostaje mieć nadzieję, że pójdą po rozum do głowy i coś zmienią w portfolio.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz